Dwa razy dziennie, w Ośrodku Aerologii IMGW-PIB w Legionowie wypuszczane są balony wypełnione wodorem z przyczepionymi do nich sondami meteorologicznymi. Postanowiłem zapolować na taką sondę.
Sondy te nadają na częstotliwości 404,500MHz. Podczas lotu sygnał ten można odebrać zwykłym radiotelefonem ręcznym, lub skanerem. Do dekodowania tego sygnału służy program „sondemonitor”, i z jego pomocą można śledzić sondę aż do jej upadku na ziemię.
Wracając z wyjazdu służbowego z kolegą Pawłem SQ5WPJ, usłyszeliśmy sondę już w okolicach Wrocławia. Była wtedy na dużej wysokości. Obserwowaliśmy ją w internecie dzięki uprzejmości kolegów, którzy śledzili sondę i jej pozycję wrzucali do systemu APRS. Dzięki temu znaliśmy przybliżone miejsce lądowania. Mając kilka godzin jazdy, próbowaliśmy oszacować jak daleko sonda mogła przelecieć od miejsca, gdzie odebrane zostały ostatnie ramki.
Zjechaliśmy z trasy i z włączonym radiem zaczęliśmy krążyć po okolicy. Sygnał, z początku słaby, wrósł szybko, gdy zbliżyliśmy się do miejsca odebrania ostatnich ramek. Po niecałych dwudziestu minutach poszukiwań znaleźliśmy sondę w odległości 550m od ostatniego śladu na mapie.
Podjechaliśmy praktycznie bezpośrednio w miejsce jej upadku.
Na miejscu okazało się, że sonda jest nieuszkodzona. Pozbieraliśmy resztki balonu i sznurki (to ważne, by podczas podejmowania sondy oczyścić teren ze śmieci), a potem zabraliśmy samą sondę.
Znalezisko w całej okazałości, na zdjęciu widać sondę vaisala RS92 oraz pojemnik z aparaturą do pomiaru zawartości ozonu w powietrzu.