Lot z Marek do stratosfery 16 lutego 2020 – relacja

Ferie to nie tylko narty. Dlaczego by nie polatać w stratosferze?
W Markach pod Warszawą grupa krótkofalowców wraz z młodzieżą i dziećmi (kolejnymi pokoleniami pasjonującymi się krótkofalarstwem) przeprowadziła w minioną niedzielę nowe testy balonowe. Wygląda na to, że ich comiesięczne loty stają się tradycją. Poniżej pełna relacja zaczerpnięta ze strony organizatorów.

Ferie to nie tylko narty. Może być też balon krótkofalarski. 16 lutego nasza grupa zaplanowała wysłanie balonu z nowym komputerem pokładowym. Tym razem na płytce wielkości pudełka zapałek. Nowa wersja kapsuły klejona z fragmentów pianki poliuretanowej 2cm używanej do ociepleń.

Lot mamy zaplanowany o 12 lub 13 czasu lokalnego. Od dziesiątej robi się gwarno. Starsi w kanciapie w Markach robią co mogą, aby wszystko zadziałało. Najmłodsi szaleją na sali gimnastycznej zaraz obok. Tomek SP5WAB rozkłada laboratorium elektroniczne. Podpina płytki do zasilacza laboratoryjnego i uważnie sprawdza mierzone wartości. Jarek SP5JRM kończy budowę dwóch piankowych kapsuł. Krzysiek SQ5NWI walczy jeszcze z kamerką oraz adminami habhub.org. Grzesiek SP5MGS sprawdza obrazki SSTV. Czas szybko biegnie do przodu, a tu problem za problemem (np. różnie zachowujące się sondy RS41 z tym samym oprogramowaniem). W końcu wszystkie problemy zostały rozwiązane – tak się nam wydaje. Na boisku szkolnym uczniowie pompują balon walcząc z wiatrem.

Sprawdzamy na zewnątrz kanciapy moduły. Fix jest, telemetria działa w obu modułach. Założenie takie, że do końca leci moduł z SSTV, a odcina się na założonym południku kapsuła z aparatem.

Przy starcie okazuje się, że z jakiegoś powodu pierwsza kapsuła nie nadaje telemetrii. Ale SSTV idzie jak grzmot, tracker wysyła poprawne dane. Krotka decyzja – nie rozpinamy kapsuły. Druga kapsuła nadaje sprawnie telemetrię. Wszystko związane, oklejone naklejkami z logiem. Puszczamy.

Balon ostro idzie w górę. Ponad 5 m/s wznoszenia. Chłopcy napompowali balon 1200g z ciągiem 1900g. Pilnie śledzimy informacje, które nadaje balon. Po chwili w internecie koledzy chwalą się jajecznicą, czyli zdekodowanymi obrazkami STTV z przepisami – głównie na różne wersje jajecznicy. Daje to sporo radości nasłuchującym Kolegom.

Obserwujemy nadawaną telemetrię. Widzimy jak spada temperatura zewnętrzna. W końcu jest niższa niż zakres pracy czujnika DS18B20, którego użyliśmy. Wewnątrz kapsuły niezbyt ciepło, ale nadal na plusie.

Nagle twarze poważnieją. Zamiast telemetrii komunikat „Waiting for Data”. Komunikat oznacza, że komunikacja przez UART pomiędzy RS-ką, a Arduino została przerwana. Ładunek zbliża się do zakładanego punktu odcięcia. Odcięcie nie następuje. Całość leci dalej. Nadal się wznosi. Już wiemy, że całość poleci dalej.

Przez chwilę nasz balon z ładunkiem leci wzdłuż Bugu. Komentarze w internecie: „może dostanie zachodni wiatr i jednak spadnie w Polsce”. Niestety spada tuż za granicą, ale po stronie białoruskiej.

Jako, że jeden z nas jest księdzem, a jest to niedziela, chętni mogą pójść na kameralną Mszę świętą. Wszyscy byli chętni. Po Mszy pizza. Ogromne pizze zniknęły szybko w żołądkach zgłodniałych uczestników. Przy pizzy analizujemy co mogło być nie tak i umawiamy się na kolejny lot +/- za miesiąc.

Najbliższe dni i tygodnie to czas na wnikliwą analizę zebranych danych i kolejne poprawki. Wkrótce nowe testy.

Więcej informacji na stronie: wstratosfere.pl