Balonem w wirusa – relacja z lotu

Misja inna niż wszystkie wcześniejsze, emocje jak zawsze, przebieg pełen niespodzianek – zapraszamy do przeczytania relacji.

Trudny czas dla wszystkich. Dwie osoby to maksymalna grupa. Wredny wirus czyha by dopaść kolejną ofiarę.

W takim czasie uczynkiem miłosierdzia jest danie innym odrobiny radości. Planowaliśmy dwie lub trzy godziny zabawy, okazało się, że udało się prawie 10! Dużo emocji i danych do analizy.

Sobota 28 marca godzina 10. Do kanciapy, wcześniej zawsze pełnej uczniów, zawitał Jarek SP4JRM. Tam we dwóch działają z Grześkiem SP5MGS i w łączności zdalnie Krzysiek SQ5NWI oraz Tomek SP5WAB. Składamy wszystko do kupy. Okazuje się, że nadajnik SSTV nie daje sygnału. Po kilku próbach ruszenia modułu dajemy za wygraną. Najpierw chcemy odwołać misję (chociaż Jarek oponuje), później jednak decyzja: leci komputer pokładowy z RSką, tylko balon mniejszy. Mamy jeszcze trzy sztuki balonów 50 g. Spore opóźnienie – prawie dwie godziny. Jarek pakuje wszystko w styropianowe pudełko, Grzesiek na boisku pompuje balon. Zawsze przy takich akcjach na boisku szkoły jak w mrowisku. Dzisiaj pusto. Takie czasy.

Balon czeka napompowany. Jarek sprawdza poprawność wysyłanych danych. Najpierw na poczciwym FT2d, później FT817 podpiętej do komputera przez separator wg projektu Ryśka SQ9MDD. Kiedy mamy pewność, że wszystko idzie dobrze wypuszczamy ładunek. Balon napompowany mizernie (celowo) więc i wznoszenie powolne. Długo widzimy wznosząco się zestaw. Dłużej niż zwykle. Po krótkim dekodowaniu Jarek wraca do rodziny. Po godzinie Grzesiek odbiera telefon od pani spod Białegostoku z informacją, że znalazła ładunek balonowy i czy chcemy go odzyskać. Grzesiek zaniemówił. W głowie kołaczą się myśli: „już spadł?”, „już doleciał pod Białystok? Jak?”. Okazuje się, że pani udała się na spacer i znalazła nasz ładunek z… 7 grudnia.

Mija trzecia godzina lotu. Balon wysoko i stabilnie. Mija siódma. W internecie poruszenie. W sumie prawie 10 godzin śledzenia balonu.

Dzień później ładunek odzyskali: Marcin SO5WF, Mariusz SQ7HGN i Wojtek SP8IZA. Dziękujemy Kolegom.

Mamy sporo danych do analizy. Projekt nadal będziemy udoskonalać. W tym locie zostało przetestowane:

– nowy komputer pokładowy

– komunikacja przez UART pomiędzy komputerem pokładowym, a przeprogramowaną RS-41 (software Jarek SP5JRM, hardware Tomek SP5WAB). Ostatnio to zawiodło, wyciągnęliśmy wnioski, dokonaliśmy poprawek i teraz działało bardzo dobrze.

– akumulator typu 18650 w ekstremalnych warunkach i długim czasie działania (chyba przekroczył noty katalogowe)

– skuteczność i długość działania chemicznego ogrzewacza do rąk zamkniętego w lądowniku

– balon lateksowy 50 g, który świetnie się sprawdził

Uwaga: warto przyłożyć się do rozwoju sieci APRS na 70cm w SP. Na RTTY udało się słuchającym stacjom sprowadzić sondę do 500m n.p.m., a digi APRS 70cm SR5KAC zarządzane przez Michała SP5OSP i znajdujące się niedaleko miejsca lądowania sprowadziło ją do wysokości 326m. Warto inwestować w digi na 70 cm!

Główne dane liczbowe:

Czas lotu: 9h 48m

Osiągnięta wysokość maksymalna: 18 185 m

Średnia prędkość wznoszenia: 1,17 m/s

Średnia prędkość opadania: 0,9 m/s

Ostatnia ramka APRS: 326 m

Liczba stacji przekazujących ramki RTTY: 43

Trasa 10-godzinnego lotu
Balon napompowany – ładunek gotowy do lotu
Ostatnie przedstartowe weryfikacje poprawności pracy nadajnika
Pierwszy taki start – zero publiczności
Około 20h od startu – ładunek w rękach łowców
Dane telemetryczne stanowią solidny materiał do analizy